Choć wiele było usterek i rozczarowań studenci bawili się jak co roku. Początkowo wszystko było dobrze. O 12 pochód studentów ruszył spod uczelni przy ul. Grunwaldzkiej, by z trudem dojść do bulwaru. Tłum studentów z transparentami, gwizdkami i pogodnymi nastrojami zapewnił wspaniałe widowisko Elblągowi. Z wrażenia stanęły tramwaje, autobusy i samochody, a policja postanowiła wraz z nimi przemierzać ulice miasta. Wszyscy byli zachwyceni, muzyka i wiwaty zapierały dech w piersiach robotnikom oraz przechodniom, którzy z radością machali do rozbawionych studentów. Niejeden pan przy ul. Pocztowej spadł prawie z rusztowania. Czy na widok tłumu? Myślę, że raczej nie. Na czele pochodu szły młode dziewczyny w dużych dekoltach i krótkich granatowych spódniczkach, które energicznie machając pomponami symbolizowały nastroje studentów. Trudno się zatem dziwić męskiej części przechodniów oraz panów z rusztowań, którzy z radością je obserwowali. Młodym studentkom też chyba się to podobało, ponieważ z wrażenia lub przekory zmieniły sobie trasę pochodu. Podczas gdy brać studencka grzecznie szła wyznaczoną trasą, dziewczyny jako typowe kobiety postąpiły na przekór wszystkim i wyznaczyły swoją własną. Trochę zawstydzone swoja raczej nieświadomą inwencją twórczą zostały nagrodzone burzę oklasków i wiwatów. Jak tu nie wiwatować tak ładnym dziewczynom!?
Niestety nie była to jedyna wpadka tych juwenaliów, ale tę przynajmniej wszyscy byli rozbawieni. Zaraz za studentkami jechał ogromny star - co by studenci z pierwszych rzędów pochodu nie pożerali wzrokiem tych atrakcyjnych dziewczyn. Star przystrojony w balony i plakaty spełniał również inną funkcję niż zasłanianie uśmiechniętych dziewczyn i ich pomponów (oczywiście tych którymi machały) ;) Wśród balonów na starze znajdowały się 4 potężne kolumny, z których wydobywała się muzyka. Czasem można było usłyszeć z nich również pewien męski głos, który zachęcał studentów i studentki do przekrzykiwania się. Oczywiście mocnej krzyczały studentki, które tego dnia bawiły się doskonale.
W trakcie marszu dołączyły jeszcze dwie grupy z różnych uczelni (grupa z dworca wprowadziła do pochodu jeszcze jeden udekorowany star). Po bokach tłumu można było zobaczyć ludziki w czerwonych koszulkach, które uporczywie spychały rozbawionych studentów na jeden pas ulicy. Byli to organizatorzy, którzy starali się utrzymać porządek. Jak przystało na organizatorów nie zachowywali oni powagi i równie mocno krzyczeli jak wszyscy. Muzyka przewodnią pochodu była melodia z gwizdków, która starała się pokonać muzykę z głośników. Takie dźwięki musiały zachwycać mieszkańców, skoro tak uśmiechnięci machali w kierunku pochodu. A może były to prośby o troszkę więcej subtelności w śpiewach? Mamy nadzieję, że nie - nikt tak tego nie odczytał. W tłumie wiwatujących studentów można było dostrzec różnych przebierańców. To oni pokazali mieszkańcom jak studenci się bawią i śmieją sami z siebie. Jadąc na pierwszym starze najbardziej widoczny był transparent IIS z PWSZ, a co do przebierańców, to wyróżniali się np.: pszczółka, Andrzej Lepper, pani z duuuuuuuużym biustem kowboj machający wysoko lassem i wielu innych. Po prawie godzinie wszyscy bezpiecznie dotarli na bulwar. Z tego co wiadomo nikogo nie zdeptano w euforii gwizdów i nikt się nie zgubił. No, ale tego będziemy pewni dopiero za kilka dni - przecież jakies straty w ludziach muszą być. Mamy nadzieję, że tą stratą nie będą głowy organizatorów, a dlaczego właśnie ich? Sami się domyślcie.
Na bulwarze tłum miał już więcej swobody i nikt nie kazał im stać w jednym miejscu. Przyszedł czas na jedną z milszych chwil. Studenci stanęli do walki o kratę pewnego płynu pitnego. Z tego co wiadomo to było nim piwko, ale nikt kraty poza zwycięzcą nie widział. Do boju mogli stanąć tylko przebierańcy, a troszkę się ich uzbierało. Był wirus komputerowy, nie taka mała pszczółka, rodzinka składająca się z : damskiego męża, bogatej w duuuuuuuży biust żony oraz trzech dorosłych córek ubranych w big pieluchy, Andrzej Lepper, kowboj machający lassem i zwycięzca czyli ekshibicjonista w bokserkach. Ten ostatni pan spodobał się głównie paniom - po rozchyleniu płaszcza mimo bokserek można było zobaczyć cos naprawdę gigantycznego. Ci co byli wiedzą o czym mowa, a Ci, którzy tego nie widzieli, niech żałują. Pewnie nie ujrzą takiego rozmiaru nigdy! Tylko czy sztuczne jest takie fajne? Chyba tak skoro takie wiwaty i brawa otrzymał student odchylający płaszcz. Teraz wszyscy rozbawieni i zadowoleni czekali na rozpoczęcie regat. Hm...i tu zdarzyła się druga wpadka. Pogoda, która sprzyjała zabawie, uniemożliwiła coroczna tradycję. Z powodu wyschnięcia pewnej rzeczki łodzie nie mogły być dostarczona :( Nikt nie zawalczył w tym roku o legendarne już wiosło. Byli tacy studenci, którzy specjalnie się tym nie zmartwili - Ci złosliwi, mówia, że to pewnie sprawkach studentów z Jańskiego, którzy bali się znów przegrać. Informacje te traktujemy z przymrużeniem oka, choć taka teoria wyjątkowo spodobała się PWSZ.
Skorpionica
komentarze archiwalne
|